20130315

Wpis pośrednio egzaltowany, czyli moich ulubionych 7 aspektów estetyki internetu

Emocjonalny stosunek do internetowych treści przyswajanych zazwyczaj przy wyłącznym towarzystwie kubka herbaty? Jasne, przecież to jak czytanie dobrej książki. Nie mówię o kolejnych wpisach na samotnie przeglądanych serwisach z obrazkami kotów(nawet wtedy, kiedy koty są wyjątkowo słodkie i śmieszne, to rzadko kiedy zdołają wywołać choćby półuśmiech), ale na przykład uwielbianych przeze mnie historyjek z Łukaszkiem w roli głównej. Ale chyba tylko młoda adeptka informatyki - określana niestuprocentową kobietą przez brak makijażu i typowej kobiecej spostrzegawczości, a jednak posiadająca jakiś tam żeński pierwiastek objawiający się wrażliwością na szczegółowy wygląd, a nie tylko funkcjonalność przeglądanych portali - może czuć podekscytowanie na temat pewnych aspektów estetyki internetu. Przedstawiając je wirtualnym czytelnikom wyżej wspomniana może stać się dziwna nie do zniesienia. Było ostrzeżenie, teraz lista siedmiu rzeczy, które wprost uwielbiam, kolejność bez znaczenia:

1. Czcionka Courier. Niektóre treści nią pisana mogą wydawać się zbyt oficjalne, a osoby jej używające  zostać sklasyfikowane jako sztywne i staroświeckie, ale proszę was - Courier jest tak wspaniale retro! Czcionka maszynowa na nowoczesnych i minimalistycznych stronach to najpiękniejszy moim zdaniem przykład eklektyzmu, jaki tylko udało mi się zauważyć. Ach i ta elegancja, i automatyczne +10 do powagi tekstu.

2. Jednowymiarowość. Chodzi tu głównie o loga, ikony i symboliczne obrazki. Niezaprzeczalnie 3D to coś wspaniałego, ale osobiście nie uważam go za technologię odpowiednią do tworzenia sygnetów. Zdecydowanie bardziej podobają mi się one maksymalnie uproszczone i zbudowane z prostych kształtów na zasadzie skojarzeń, jak np. broda Kolumbijczyka(poza tym uwielbiam ją za to, że jest bardzo dowcipnym symbolem).

3. Minimalizm(albo po prostu porządek). Jasne, że nie wymagam, żeby portale informacyjne redukowały swoją zawartość do jednej ramki, ale 10 atakujących mnie zewsząd ruchomych pasków z informacjami, bajecznie kolorowych reklam zasłaniających treść i innych odwracających uwagę dupereli nie sprawi, że nie zostanę na tej stronie choćby sekundy dłużej! Tak samo zresztą jak tandetne gify powstawiane na siłę. Nie zawsze więcej znaczy lepiej!

4. Duże obrazki. No, rozmiar niestety ma znaczenie(oczywiście, jeśli idzie w parze z odpowiednią rozdzielczością) - zorientował się o tym już jakiś czas temu zespół Facebook'a dając nam do dyspozycji narzędzie zdjęcia w tle, a ostatnio wstawienia dużego zdjęcia na stronę wydarzenia. Od dawna wiedzą to też blogerki modowo-lifestyleowe, rezygnujące czasem z nadmiernie przykuwających uwagę banerów, by głównym kolorowym elementem uczynić te właśnie duże, klimatyczne zdjęcia. W tym stylu za flagowe  przykłady pięknych, dużych obrazków postawić mogę PaniąEkscelencję czy Fabrykę pikseli.

5. Czerń, biel i jeden wyrazisty kolor. To musi działać - popatrzcie na strony usług Google jak YouTube albo poczytne blogi jak Zombie Samurai(akurat tak się złożyło, że w obu przykładach wyrazistym kolorem jest czerwony). Ten układ nie wprowadza zamieszania za dużą ilością czcionek, witryny z zastosowaniem takiej kolorystyki zachowują pełny profesjonalizm.

6. Pixel-arty. Niczym Van Gogh odchodząc od pełnego realizmu zaczął zostawiać na obrazach ślady pędzla, ktoś genialny postanowił, że nic z tego, że mamy technologię pozwalającą na tworzenie obrazków, w których nie możemy tak łatwo rozróżnić poszczególnych pikseli - róbmy dalej takie, w których się da! Temu komuś jestem szalenie wdzięczna, zwłaszcza patrząc na przesłodkie lamy(i inne ikonki) na DeviantArt'cie. Może wynika to z sentymentu do Mario i innych gier Nintendo, które w pewien sposób budowały moje dzieciństwo(ach, Pokemony!).

7. Prostokąty z zaokrąglonymi brzegami. Ot, taki szczególik, który jeśli chodzi o buttony jest standardem. Nie mniej jednak podoba mi się to rozwiązanie, czyni strony przyjaźniejszymi. Widząc ten kształt od razu mam wrażenie, że twórca strony starał się, aby było mi wygodnie i prosto się po niej poruszać. Jest to tylko subiektywne odczucie, nie wiem, czy inni też tak mają, czy może w ogóle nie zwracają na to uwagi(podobnie jak jest z resztą punktów mojej listy).

Byłoby na tyle. Jeśli możecie, poinformujcie mnie, czy nie jestem zbyt drobiazgowa, albo stwórzcie własne zestawienie. Chciałabym też wiedzieć, jeśli tekst prawie wywołał na waszej twarzy uśmiech("prawie", bo szczerzenie się do monitora jest dość idiotyczne, jak mi się wydaje).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz